Kamperem w Góry Sowie – 2022

Góry Sowie dotąd przez nas nieodkryte wybraliśmy jako kolejny cel naszej podróży – tym razem w trochę innej formie bo kamperem.

Nie ukrywam, iż było to nie lada wyzwanie, szczególnie dla kierowcy, manewrowanie ponad 6-o metrowym pojazdem do łatwych nie należy. Trochę się nasłuchaliśmy zajmując trzy miejsca na parkingach.

Wyruszyliśmy z Warszawy i pierwszy postój wypadł w Domasławicach (300 km od Warszawy). Kamping przyjazny kamperom z dobrą infrastrukturą: prądem, dużą przestrzenią, zapleczem sanitarnym, aczkolwiek wszystko to mieliśmy na własnym pokładzie w wersji mini.


Kolejnego dnia ruszyliśmy w stronę Książa, pierwszego punktu w naszym planie zwiedzania Dolnego Śląska.

Barokowe wnętrza zamku robią wrażenie. Począwszy od XIII wieku kiedy to właścicielami byli Piastowie, zamek przechodził kolejno w ręce królów czeskich i węgierskich. Najwięcej emocji wzbudza jednak okres końca II wojny światowej, wtedy to Książ był planowany na główną siedzibę Hitlera. Pod zamkiem drążone były podziemne tunele.


Na terenie rozległego kompleksu zamkowo – parkowego warto odwiedzić stadninę koni, jest naprawdę imponująca. Powstałe w XVIII wieku stajnie pełnią do dnia dzisiejszego swoją rolę ale też stanowią cenny zabytek wraz z okazałą krytą ujeżdżalnią.


Drugi nocleg w kamperze na Kampingu pod Lasem w Bolkowie. To bardziej kameralny kamping z możliwością podłączenia do prądu i wody jednak pozbawiony jakiegokolwiek zaplecza gastronomicznego (sklep, restauracja). Polecany dla tych, którzy polegają wyłącznie na własnych zasobach. Na szczęście nasza podróż dopiero się zaczyna więc spokojnie możemy uszczuplić nasze zapasy.


Podążając tropem podziemnych tajemnic Dolnego Śląska nasze kroki (znaczy koła) kierujemy w stronę budzącego dreszczyk emocji Kompleksu Riese, jednego z największych inwestycji III Rzeszy. To tutaj rękami jeńców wojennych i więźniów obozów koncentracyjnych, hitlerowcy drążyli olbrzymie tunele. Rzeczywiste ich przeznaczenie do dzisiaj nie jest do końca znane, jest wiele wersji i legend na ten temat.


Trzeci postój w kamperze to nie tylko doładowanie prądu, uzupełnienie wody czy opróżnienie tajnych kapsuł ale nocleg pod prawdziwie rozgwieżdżonym niebem niemal na samym wierzchołku Gór Sowich.

To jedna z bardziej urokliwych lokalizacji w czasie naszej wyprawy, ale tym którzy nie do końca polegają na mocy swoich „domków na kółkach” odradzamy ten ekscytujący rajd pionową drogą do Schroniska Górskiego Orzeł.


Do szczytu już niedaleko, czas więc wyciągnąć kijki i wbiec na Wielką Sowę (1015 m), jeden ze szczytów Korony Gór Polskich. Czas przejścia to ok. 1 godzina w jedną stronę, po drodze mijamy nieczynne Schronisko Sowa.


Po trudach wędrówki czas na relaks, przemieszczamy się na kolejny Kamping Bardo w Opolnicy. I tutaj miła niespodzianka, mamy całe podwórko dla siebie z dostępem do prądu i wody plus wiatę na grilla a także pole z mini golfem. Dodatkowo czas umila nam mruczący przyjaciel.


Góry Sowie okrążamy aby ponownie znaleźć się w podziemiach, tym razem balast nie będzie ciężarem bo to Kopalnia Złota. W Złotym Stoku wszystko jest złote, jest kopalnia i ulica Złota a także hotel oczywiście złoty.

Kopalnię można zwiedzić tylko z przewodnikiem ale nie będziecie się nudzić, usłyszycie wiele historii opowiedzianych z humorem i swadą.

Na koniec obowiązkowy zjazd podziemną kolejką i pamiątkowy dukat (rzecz jasna złoty).


Nie wszystko złoto co się świeci i tak na pewno jest w Srebrnej Górze, a nazwa pochodzi od odkrytych na tym terenie złóż srebra. Kotlina Kłodzka wciąż nas zadziwia. Niedaleko siebie znajdują się dwie twierdze: górska w Srebrnej Górze i miejska w Kłodzku.

Wybór padł na tą pierwszą. Poszliśmy z mocnym przekonaniem że tym razem to już tylko na powierzchni, żadnych tuneli. Cóż kiedy to co najciekawsze skrywa się zawsze w podziemiach, tak było i tym razem. Aby zobaczyć serce twierdzy, owianą legendą zabytkową studnię, nie obyło się bez zapuszczenia aż do kazamatów.

Frajdą dla dzieci będzie droga na szczyt podczas której muszą wykonać wiele zadań: odgadnąć tropy zwierząt, odnaleźć ukryte ptaki w koronach drzew czy rozwiązać zagadkę.


Z głowami pełnymi opowieści i huku wystrzału z prezentowanego przez przewodnika muszkietu przemieszczamy się na ostatni nocleg na Dolnym Śląsku, u podnóża Gór Sowich, nad brzegiem jeziora Bielawskiego.


Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *